Turoń, a właściwie łeb turonia, czyli wycięta z drewnianego klocka zwierzęca głowa z kwadratową, ruchomą szczęką i z rogami z patyków nabijanych gwoździami. Pierwotnie osadzona na kiju, wraz z kożuchem lub derką okrywającą człowieka, stanowiła maskę, za którą chował się kolędnik odgrywający zwierzę.
Turoń, obok kozy, barana, konia, kobyłki, niedźwiedzia, to maszkara zwierzęca, pojawiająca się w Polsce w grupach kolędniczych i zapustnych. Kolędowanie to nie tylko, jak się dziś powszechnie uważa, śpiewanie pieśni o Bożym Narodzeniu, lecz także obrzędowa forma składania życzeń noworocznych, mająca długą tradycję.
Kolędnicy, inaczej chodzący po kolędzie, to chłopcy lub młodzi mężczyźni wędrujący w okresie świątecznym, czyli najczęściej od drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia, św. Szczepana (26 grudnia) do Trzech Króli (6 stycznia), niejednokrotnie jeszcze do Matki Boskiej Gromnicznej (2 lutego), od domu do domu, śpiewający kolędy, odgrywający widowiska i składający życzenia noworoczne, a w zamian otrzymujący drobne podarunki, czyli kolędę (stąd znane - Za kolędę dziękujemy, zdrowia szczęścia winszujemy!). Życzenia noworoczne składane domownikom w odwiedzanych przez kolędników domach wyrażane były nie tylko słownie, poprzez odśpiewanie tzw. kolęd życzących oraz okolędowań kierowanych do każdego z mieszkańców, ale też poprzez sens życzeniowy elementów obrzędowych, czyli rytualnych zachowań kolędników i symboliczne znaczenie ich przebrań i rekwizytów.
Najstarszą, przedchrześcijańską formą kolędowania jest chodzenie po domach z żywymi zwierzętami, którym przypisywano symbolikę zdrowia, siły czy płodności, a więc takimi jak koń, byk, baran czy koza. Równie długą tradycję ma praktyka przebierania się przez kolędników za zwierzęta, o czym świadczą średniowieczne zakazy kościelne takich maskarad czy wzmianki w różnych tekstach, jak u Mikołaja Reja: „Włóczy się, jako z wilkiem chodząc po kolędzie”.
Turoń w grupie kolędniczej uosabia zwierzę odznaczające się wielką siłą i żywotnością. Tury, te dzikie zwierzęta podobne do dużych ras bydła domowego, żyjące w puszczach Europy, kurczących się wraz z zajmowaniem terenów pod uprawy rolnicze – wyginęły. Najdłużej przetrwała ostoja turów w Polsce, gdzie w Puszczy Jaktorowskiej w 1627 roku padła ostatnia samica tura, a do dziś pozostało jedynie powiedzenie „silny jak tur”. Jeszcze w XVI wieku oprowadzano po wsiach żywego tura, którego Marcin Bielski, polski historyk i kronikarz, nazywał turem kolędowym, a w tym samym czasie, młode zwierzę nazywano – turońkiem.
Wszystkie te turonie, kozy, barany, a także konie, niezależnie od tego, w jakiej grupie kolędniczej czy zapustnej występowały, nigdy nie wychodziły ze swej zwierzęcej, niemej roli i zwykle prowadzone były przez inną postać: Dziada, Żyda lub Cygana. Maszkary te uczestniczyły w improwizowanych, komicznych scenkach, gdy Żyd lub Dziad próbował sprzedać bydlę, zachwalając jego zalety. Najważniejsze jednak w widowisku było odegranie sceny, w której zwierzę pada, udając śmierć. Po wielu zabiegach udawało się turonia przywrócić do życia, po czym znów podskakiwał, zaczepiał, dokazywał ze zdwojoną siłą. Ta archaiczna scena symbolizowała zimową martwotę przyrody i jej powrót do życia ze zwielokrotnionymi siłami witalnymi, co miało zapewnić urodzaj na polach, zdrowie oraz płodność zwierząt i ludzi w nadchodzącym nowym roku wegetacyjnym. Dlatego też zespół „Zagórzanie” z Kasiny Wielkiej w 1993 roku śpiewał:
Gdzie do domu turoń wchodzi,
Tam się piknie zboze rodzi.
Przemienio się złe na dobre
I nastajo lata scodre,
Hej nom, koląda!
W całej kolekcji przebrań i akcesoriów kolędniczych (ok. 850 eksponatów) w Muzeum Etnograficznym im. Seweryna Udzieli w Krakowie 23 obiekty to łby turoni, kóz i baranów. Pochodzą niemal z całej Polski, zbierane były od końca XIX wieku, przez cały wiek XX. Do najstarszych i najciekawszych obiektów tego typu, poza opisywanym, należą: łeb turonia, który ma oczy z guzików austriackiego munduru, a pochodzi z Sułoszowej koło Krakowa z pocz. XX wieku, łeb z naturalnymi, baranimi, zakręconymi rogami z Przecławia koło Mielca, z 1890 roku, z daru Seweryna Udzieli, i wreszcie ten z zębami z porcelanowych, białych guzików i dzwonkiem pod szyją, pochodzący z Krakowa-Bieżanowa, z pocz. XX w.
Opracowała Małgorzata Oleszkiewicz.
Turoń, obok kozy, barana, konia, kobyłki, niedźwiedzia, to maszkara zwierzęca, pojawiająca się w Polsce w grupach kolędniczych i zapustnych. Kolędowanie to nie tylko, jak się dziś powszechnie uważa, śpiewanie pieśni o Bożym Narodzeniu, lecz także obrzędowa forma składania życzeń noworocznych, mająca długą tradycję.
Kolędnicy, inaczej chodzący po kolędzie, to chłopcy lub młodzi mężczyźni wędrujący w okresie świątecznym, czyli najczęściej od drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia, św. Szczepana (26 grudnia) do Trzech Króli (6 stycznia), niejednokrotnie jeszcze do Matki Boskiej Gromnicznej (2 lutego), od domu do domu, śpiewający kolędy, odgrywający widowiska i składający życzenia noworoczne, a w zamian otrzymujący drobne podarunki, czyli kolędę (stąd znane - Za kolędę dziękujemy, zdrowia szczęścia winszujemy!). Życzenia noworoczne składane domownikom w odwiedzanych przez kolędników domach wyrażane były nie tylko słownie, poprzez odśpiewanie tzw. kolęd życzących oraz okolędowań kierowanych do każdego z mieszkańców, ale też poprzez sens życzeniowy elementów obrzędowych, czyli rytualnych zachowań kolędników i symboliczne znaczenie ich przebrań i rekwizytów.
Najstarszą, przedchrześcijańską formą kolędowania jest chodzenie po domach z żywymi zwierzętami, którym przypisywano symbolikę zdrowia, siły czy płodności, a więc takimi jak koń, byk, baran czy koza. Równie długą tradycję ma praktyka przebierania się przez kolędników za zwierzęta, o czym świadczą średniowieczne zakazy kościelne takich maskarad czy wzmianki w różnych tekstach, jak u Mikołaja Reja: „Włóczy się, jako z wilkiem chodząc po kolędzie”.
Turoń w grupie kolędniczej uosabia zwierzę odznaczające się wielką siłą i żywotnością. Tury, te dzikie zwierzęta podobne do dużych ras bydła domowego, żyjące w puszczach Europy, kurczących się wraz z zajmowaniem terenów pod uprawy rolnicze – wyginęły. Najdłużej przetrwała ostoja turów w Polsce, gdzie w Puszczy Jaktorowskiej w 1627 roku padła ostatnia samica tura, a do dziś pozostało jedynie powiedzenie „silny jak tur”. Jeszcze w XVI wieku oprowadzano po wsiach żywego tura, którego Marcin Bielski, polski historyk i kronikarz, nazywał turem kolędowym, a w tym samym czasie, młode zwierzę nazywano – turońkiem.
Wszystkie te turonie, kozy, barany, a także konie, niezależnie od tego, w jakiej grupie kolędniczej czy zapustnej występowały, nigdy nie wychodziły ze swej zwierzęcej, niemej roli i zwykle prowadzone były przez inną postać: Dziada, Żyda lub Cygana. Maszkary te uczestniczyły w improwizowanych, komicznych scenkach, gdy Żyd lub Dziad próbował sprzedać bydlę, zachwalając jego zalety. Najważniejsze jednak w widowisku było odegranie sceny, w której zwierzę pada, udając śmierć. Po wielu zabiegach udawało się turonia przywrócić do życia, po czym znów podskakiwał, zaczepiał, dokazywał ze zdwojoną siłą. Ta archaiczna scena symbolizowała zimową martwotę przyrody i jej powrót do życia ze zwielokrotnionymi siłami witalnymi, co miało zapewnić urodzaj na polach, zdrowie oraz płodność zwierząt i ludzi w nadchodzącym nowym roku wegetacyjnym. Dlatego też zespół „Zagórzanie” z Kasiny Wielkiej w 1993 roku śpiewał:
Gdzie do domu turoń wchodzi,
Tam się piknie zboze rodzi.
Przemienio się złe na dobre
I nastajo lata scodre,
Hej nom, koląda!
W całej kolekcji przebrań i akcesoriów kolędniczych (ok. 850 eksponatów) w Muzeum Etnograficznym im. Seweryna Udzieli w Krakowie 23 obiekty to łby turoni, kóz i baranów. Pochodzą niemal z całej Polski, zbierane były od końca XIX wieku, przez cały wiek XX. Do najstarszych i najciekawszych obiektów tego typu, poza opisywanym, należą: łeb turonia, który ma oczy z guzików austriackiego munduru, a pochodzi z Sułoszowej koło Krakowa z pocz. XX wieku, łeb z naturalnymi, baranimi, zakręconymi rogami z Przecławia koło Mielca, z 1890 roku, z daru Seweryna Udzieli, i wreszcie ten z zębami z porcelanowych, białych guzików i dzwonkiem pod szyją, pochodzący z Krakowa-Bieżanowa, z pocz. XX w.
Opracowała Małgorzata Oleszkiewicz.