Proroctwo Królowej Michaldy spisane przez Julię Kawę

Treść

Zdjęcie opisywanego przedmiotu. Zdjęcie opisywanego przedmiotu.
Zeszyt w linię, obłożony w niebieski papier o porowatej fakturze. Na okładce widać przebarwienia, ale przecież ważniejsze jest to, co w środku: 26 kartek skrupulatnie zapełnione odręcznym pismem Julii Kawy – widać, że kilka razy musiała zmieniać długopis. Trudno powiedzieć, jak długo zajęło jej spisanie krążącego po świecie proroctwa sprzed trzech tysięcy lat. Wiemy, że dokonała tego w Ropczycach. Prawdopodobnie na prośbę Zofii Cieśli-Reinfuss, etnografki z Krakowa.  

W historię zeszytu wpisane są trzy kobiety znane z imienia. Oprócz wymienionych powyżej trzeba wspomnieć jeszcze o autorce pierwowzoru – Michaldzie, królowej Saby (dawne królestwo na terytorium dzisiejszego Jemenu). Michalda (nazywana także Makedą, a czasem Sabą), zgodnie z tym, co czytamy w zeszycie, przybyła w odwiedziny do króla Salomona w roku 578 roku przed naszą erą. Według źródeł historycznych znacznie wcześniej – Salomon zmarł ok. 925 r. p.n.e. Daty nie mają tu zresztą większego znaczenia. Mamy do czynienia z opowieścią znacznie trwalszą, niż pamięć jednej osoby. Z opowieścią spisaną bez przesadnej dbałości o interpunkcję. Ujętą raczej w poetyce mowy, niż uporządkowaną przez kategoryczne normy języka pisanego. Ten kontekst wprowadza niepozorny zeszyt, przechowywany w Muzeum, w kontekst wielkich ksiąg, mitów i symboli. Spisane w nim treści to jedna z wersji mitu o kobiecie-wieszczce. Tej, która zna przyszłość. I ostrzega.

„Poznając w królu Salomonie wielką mądrość i cnotliwość”, Michalda ofiarowała mu podczas wizyty wielkie bogactwa (nie tylko złoto i kamienie szlachetne, ale także korzenie balsamicznych roślin) oraz przesłanie, dotyczące losów ludzkości. Jest to spis ludzkich win (od bratobójczych walk po zamieszanie w kwestii strojów: „kobiety zaczną nosić męskie ubiory”) i następujących w reakcji na nie boskich kar. Czytamy: „Pan Bóg zeszle dla poskromienia bezbożnego ludu wielkie ognie, bużliwe powietrze pioruny i gradobicia, śniegi spadną niesłychane i nastąpią wylewy wód, poczem wielką drogość i wielu biednych głodową śmiercią zaginie” (pisownia oryginalna).

W wizji Michaldy wojny i katastrofy, przeplatane są okresami względnego spokoju, aż do nadejścia Antychrysta i momentu sądu ostatecznego. Liczni interpretatorzy dopatrują się w tych zapowiedziach wydarzeń historycznych, które miały potem nastąpić. Język przepowiedni jest obrazowy, ale też na tyle ogólny, że daje się interpretować na różne sposoby. Klęsk żywiołowych, okrucieństw, kryzysów, niepokojących zmian obyczajowych i technologicznych, które można dopasować do opowieści Michaldy nie brakuje w dziejach ludzkości.

Wizja sprzed wielu stuleci wciąż pobudza wyobraźnię tych, którzy wypatrują symptomów kresu. Co jakiś czas dowiadujemy się za ich sprawą, że ów od dawna wypatrywany koniec świata niechybnie się zbliża. Przecież coś, co ma swój początek, musi też mieć koniec, czyż nie? Tylko kiedy?

„Jest nad morzem i do dnia ostatniego stać będzie wieża Babilot, zaczęta przy wnukach Adama – zanotował w XIX wieku Oskar Kolberg. – Na wieży Babilot mieszkają sybille – niby to panny, mające węże za plecami. Stara matka siedzi z nimi i prządzie, nigdy nie mota. One wszystkie szyja dla matki koszulę śmiertelną: jak uszyją, to świat się skończy. Co raz żgnie igłą, to rok minie. Już mają rękawy uszyte, i mało brakuje, by szyć przestały”.

Opracowała: 
Dorota Majkowska-Szajer

Bibliografia:

Joanna Tokarska-Bakir, "Obraz osobliwy. Hermeneutyczna lektura źródeł etnograficznych", Kraków 2000.
Opiekun: Anna Sulich Zadaj pytanie o obiekt

Obiekty powiązane