Niby czarna komedia, a jednak przerażający horror. Trochę jak w Balladach i romansach Mickiewicza albo w starej ludowej bajce. Małżeństwo starające się o potomstwo „adoptuje” kawałek drewna, który – pod wpływem rodzicielskiej troski i miłości – ożywa. I jak to w bajkach ludowych bywa, historia wcale nie kończy się dobrze...
Legenda czeskiej i światowej kinematografii, animator filmowy Jan Švankmajer w 2000 roku stworzył surrealistyczny horror o małżeństwie bezskutecznie starającym się o potomstwo. Film jest inspirowany jedną z najbardziej znanych i przerażających bajek Karela Jaromíra Erbena – czeskiego pisarza, etnografa i badacza folkloru słowiańskiego. Tytuł opowieści to Otesánek*, co w języku czeskim oznacza „coś ociosanego”.
Pewnego razu pan Horák znajduje kawałek drewna, który kształtem przypomina mu niemowlę, i postanawia zanieść go swojej żonie, by ukoić jej ból wynikający z niezrealizowanego macierzyństwa. Zdesperowani państwo Horákowie postanawiają wychować pieniek – zmieniają mu pieluchy, karmią, przytulają. Pod wpływem rodzicielskiej miłości Otesánek ożywa i rośnie, pochłaniając coraz większe ilości jedzenia. Nie mogąc zaspokoić apetytu, pożera kota, listonosza, rodziców…
Prezentowany tutaj obiekt – półprodukt – to ociosany kawałek surowego drewna. Jeszcze nie wiadomo, co z niego powstanie. Jest zawieszony w sferze możliwości, choć powoli z drewna wyłaniają się kształty… Czy to może tylko nasze złudzenie – jak u pana Horáka?
W wywiadzie na temat filmu Otesánek Švankmajer powiedział, że surrealizm to nie styl artystyczny, a sposób badania rzeczywistości. Z powodzeniem więc może być rodzajem metody etnograficznej. Najlepszym tego przykładem jest między innymi działalność francuskiego etnologa Michela Leirisa, który w swojej pracy podkreślał bliskie związki z surrealizmem.
W ludowym imaginarium dziecko cechuje brak wyraźnych cech i jednoznacznego statusu oraz zdolność przemieniania się. Dziecko wciąż jest w stanie inicjalnym, nie ma płci i reprezentuje dzikość świata natury. Antropomorfizacja i ożywanie amorficznych produktów natury wynikają z niepohamowanego pragnienia stwarzania. Historia o pieńku mówi o karze, jaka może spotkać tego, kto ożywia coś, co nigdy ożyć nie powinno. To rodzaj przestrogi, by nie igrać z naturą. Natomiast półprodukt znajdujący się w kolekcji MEK inicjuje opowieść o ludzkiej kreatywności i rzemiośle wynikającym z potrzeby, nie tylko potrzeby stwarzania.
Półprodukt został pozyskany w Lachowicach w 2005 roku podczas badań terenowych MEK dotyczących twórczości zabawkarskiej. Lachowice należą do jednego z najstarszych ośrodków zabawkarstwa w Polsce. Ośrodek żywiecko-suski wyrósł na bazie wieloletnich doświadczeń w obróbce drewna. Początkowo produkcja zabawek (a także innych przedmiotów codziennego użytku) miała charakter chałupniczy i służyła dodatkowemu zarobkowi.
W MEK znajduje się ponad 200 obiektów-zabawek z ośrodka żywieckiego. Według Małgorzaty Oleszkiewicz do najbardziej charakterystycznych należą drewniane koniki pomalowane buraczkową czy ciemnoczerwoną farbą. Najstarsze z nich zostały przekazane MEK w 1919 roku.
Badania terenowe w Lachowicach zaowocowały publikacją Dzieła rąk, umysłu i serca oraz kolekcją zabawek, w tym od Andrzeja Sikory zespół koników oraz ptaków-klepaków.
* W Polsce film był wyświetlany pod tytułem Mały Otik.
Opracowała Agnieszka Marczak.
Bibliografia:
P. Kowalski, Leksykon znaki świata. Omen, przesąd, znaczenia, Wrocław 1998.
M. Oleszkiewicz, Zabawki w zbiorach Muzeum Etnograficznego im. Seweryna Udzieli w Krakowie, [w:] Zabawy i zabawki. Kwartalnik poświęcony zagadnieniom ludyzmu i ludyczności, Kielce 2008, rok. VI, nr 1-4/2008, s. 127-152.
T. Seweryn, Polskie zabawki ludowe, Warszawa 1960.
http://www.kinoeye.org/02/01/hames01.php [dostęp: 4.09.2018]