Pokuśniki

Treść

Grupa dzieci przebranych za "pokuśników". Dzieci mają twarze zasłonięte maskami wykonanymi z papieru. W masce znajdują się otwory na oczy, nos i usta oraz domalowane są brwi, wąsy, czasem brody oraz rumieńce. Grupa dzieci przebranych za "pokuśników". Dzieci mają twarze zasłonięte maskami wykonanymi z papieru. W masce znajdują się otwory na oczy, nos i usta oraz domalowane są brwi, wąsy, czasem brody oraz rumieńce.
Fotografia (odwrócony, wywołany cyfrowo obraz z negatywu żelatynowo-srebrowego, na podłożu szklanym, o wymiarach 9 x 12 cm) przedstawia czworo dzieci przebranych za „pokuśników” lub „pokuśniaków”. „Pokuśnik” oznacza „tego, który kusi, kusiciela”. Dzieci z fotografii zakryły twarze malowanymi maskami z papieru, włosy schowały pod czapkami i kapeluszami, na zwykłą odzież nałożyły łachmany. Niecodzienny strój uzupełniły powrozami i koszami z plecionej słomy oraz grubymi kosturami. Kilka innych zdjęć, z tej samej serii (o numerach V-199, V-2694), pokazuje przebierańców w otoczeniu większej grupy zaciekawionych i roześmianych dzieci wiejskich oraz uczniów gimnazjum w mundurkach, pozujących przed drewnianą chatą, przy słonecznej pogodzie.

Fotografia niepokojąco wyglądających postaci została wykonana dokładnie sto lat temu, we wtorek 28 lutego 1922 roku, podczas wycieczki uczniów kl. V b, VII Gimnazjum w Krakowie (aktualnie VI Liceum Ogólnokształcące im. A. Mickiewicza w Krakowie) do wsi Piaski Wielkie (obecnie dzielnicy Krakowa). Fotografię wykonał najprawdopodobniej 17-nastoletni uczeń Szyja Fakler (urodzony 7 września 1905 roku*), który był również autorem opisu wycieczki, opublikowanego, wraz ze zdjęciami, w miesięczniku pt. „Orli lot”, numer 3 z 1922 roku. To wyjątkowa sytuacja, kiedy można tak dokładnie poznać historię powstania zdjęcia.

Z inicjatywy p. prof. Węgrzynowicza wyruszyła grupa uczniów VII gimn. w Krakowie, dnia 28 lutego o godz. 9:30 do Piasków Wielkich, celem wykonania zdjęć z zabawy ludowej t. zw. „pokuśników”. Aczkolwiek, dzień był piękny, droga była uciążliwa z powodu roztopów wiosennych. Początkowo staraliśmy się wszelkiemi sposobami omijać błota, jednakże ono wszędzie rozpościerało swe panowanie, więc z zupełną już apatią brnęliśmy przez najgłębsze kałuże. Krakowianie skarżą się na wielkie błota w mieście, w porównaniu z bagnami drogi wielickiej są one niczem. Po 15-tominutowym, uciążliwym marszu przybyliśmy do Woli Duchackiej, następnie ujrzeliśmy Prokocim. W drodze pytaliśmy przechodzących wieśniaków, jak daleko do szkoły w Piaskach, każdy nam odpowiadał, że „haj niedaleko”. Do „niedaleko” położonej szkoły przybyliśmy po półgodzinnym marszu. Dyrektora nie zastaliśmy w domu, a w szkole, z powodu braku węgla, nauka się nie odbywała. Wobec tego udaliśmy się do chaty p. Glotównej, nauczycielki tejże szkoły. Tu przyjęto nas nadzwyczaj gościnnie. P. Glotówna wysłała chłopców po „pokuśników”.

„Pokuśniki”, albo jak ich miejscowa ludność zwie „pokuśniaki” jest zabawą, sięgającą zamierzchłych czasów pogańskich. Odbywa się zazwyczaj w ostatnie dwa dni zapust. Dopytywałem się z jakich powodów odbywa się i co ma wyobrażać zabawa, jednak nie umiano mi odpowiedzieć.*

Strój „pokuśnika” jest bardzo prosty. Na twarz wkłada maskę, sporządzoną z papieru. W masce znajdują się otwory na oczy, nos i usta. Nad otworami ocznemi wymalowane są brwi, nad ustami wąsy. Niektórzy mają i brody. Wierzchnia szata „pokuśników” jest rozmaita, jedni noszą koszule, przewiązane powrósłem, inni zwykłe bluzy, płaszcze i t. p. Dawniej owijali się niektórzy w słomę i tych zwano „chochołami”. Każdy „pokuśnik” trzyma w prawej ręce potężny kij, w lewej koszyk słomiany. Przed wojną bywało, że wszystka starsza młodzież, chłopcy i dziewczęta, przeobraziwszy się w „pokuśników” i przybywszy przed szkołę, straszyła dzieci z niej wychodzące. Dziś przebierają się jedynie dzieci. Nie przesadzę twierdząc, iż za kilkanaście lat zwyczaj ten zaniknie zupełnie.

Sfotografowawszy „pokuśników” i pożegnawszy uprzejmych gospodarzy, ruszyliśmy do domu. Dzięki wskazówkom p. Glotównej szliśmy drogą krótszą tak, że o godz. 2:30 byliśmy już w Podgórzu.

Podjęliśmy się wycieczki w przeświadczeniu, że społeczeństwo nasze a zwłaszcza młodzież gimnazjalna zajmie się żywiej zabawami i zwyczajami ludowemi, które w tak gwałtownem tempie znikają.

P. Glotównej i Jej Czcigodnej Matce dziękujemy serdecznie za ich prawdziwą staropolską gościnność.**

Zwyczaj odwiedzania okolicznych domów przez grupy przebierańców, w okresie zapustów, miał wiele lokalnych odmian. Zawsze wiązał się z zabawą, figlami, tańcem, wspólnym świętowaniem, proszeniem o datki. Zabiegi magiczne w obrzędach i zabawach miały na celu pomyślność gospodarczą. Kulminacyjny moment świętowania tego okresu następował we wtorek przed środą popielcową, która oznaczała początek Wielkiego Postu i oczekiwania na Wielkanoc.

Profesor Węgrzynowicz, którego wskazuje Szyja Fakler jako inicjatora wycieczki, to Leopold Węgrzynowicz, nauczyciel VII Gimnazjum w Krakowie, uczący klasę Vb rysunku wykreślnego, a jednocześnie organizator Kół Krajoznawczych Młodzieży i redaktor czasopisma „Orli Lot", w którym opublikowano opis. Był także członkiem Towarzystwa Muzeum Etnograficznego w Krakowie. Zapewne to za jego sprawą ten wyjątkowy, szklany negatyw fotograficzny trafił, wraz z wieloma innymi, do zbioru muzealnego, umożliwiając nam tak dokładny wgląd w wydarzenia zapustne, rozgrywające się przed wiekiem, około 8 km od krakowskiego rynku.

Digitalizacja i konserwacja obiektu została przeprowadzona w ramach realizowanego przez Dział Dokumentacji Kontekstowej Kultur MEK projektu: Digitalizacja i udostępnienie zabytkowej kolekcji szklanych negatywów i fotografii z drugiej połowy XIX i początku XX w. ze zbiorów Muzeum Etnograficznego im. Seweryna Udzieli w Krakowie (dofinansowano z RPO WM na lata 2014–2020).

W katalogu zbiorów online można zobaczyć kilka innych fotografii z Piasków Wielkich oraz kolekcję prawie trzystu fotografii autorstwa Leopolda Węgrzynowicza - wpisując nazwę miejscowości lub nazwisko w wyszukiwarkę znajdującą się pod linkiem https://zbiory.etnomuzeum.eu/pl/szukaj.

Opracowała Anna Sulich-Liga

* Archiwum Państwowe w Krakowie, Zespół: Państwowe VII Gimnazjum Realne w Krakowie, Katalog klasowy 1921/1922, sygnatura 29/1478/0/-/7.

** ORLI LOT, z. Nr. 3., Marzec 1922, s. 40.

*** Więcej informacji zebrał nauczyciel lub zebrała nauczycielka podpisana M. Prusek, przepytujący/ca przebierańców z tej samej wioski Piaski Wielkie w 1903 roku. Na stronie 36 rękopisu o nr. inwentarzowym I/106/RKP, pt. Zapusty w okolicach Krakowa, w miejscowościach: Mogilany, Golkowice, Wróblowice, Kunice, Łazany, Konary, Kostrze, Chorowice, Gaj, Lusina, Libertów, Opatkowice, Piaski Wielkie ( zbiory archiwalne MEK) znalazły się następujące przekazy, będące wyraźną odpowiedzią na pytania, przygotowane przez Towarzystwo Ludoznawcze w Podgórzu:

Ad 1). Przed wieczorem w poniedziałek zapustni pieką kobiety pączki, chrust, który inaczej zowią trzaskacze albo kruche ciasto, dalej grzanki, tj bułka maczana w jajku i wypiekana na smalcu. Zabawa przez oba wieczory urozmaicona bywa herbatą z rumem. Na zabawę schodzi się rodzina lub też sąsiedzi.

Ad 2). Młodzież przebiera się za cyganów, tj: cygan i cyganka lub też za Króla – są zaś uzbrojeni w baty i zaczepiają każdego. Dzieci boją się ich i nie chcą wychodzić z domu.

Ad 3). Tak przebrani wchodząc do domu mówią: Niech będzie pochwalony, siwa czapka, wierzch zielony, przyśliśmy tu ze wschodu o chłodzie i głodzie. Lud daje im pączki i trzaskacze.

Ad 4). Obchodzących nazywają pokuśnikami obchód Bochusami.

Ad 5). Co się tyczy zwyczaju tego – od najstarszych ludzi  dowiedzieć się nie można we wsi – każdy bowiem mówi:  Jak teraz robią, tak i myśmy robili.
Opiekun: Anna Sulich-Liga Zadaj pytanie o obiekt

Obiekty powiązane