

„Uciekaj myszko do dziury,
Bo cię tu złapie kot bury.
A jak cię złapie kot bury,
To cię obedrze ze skóry”.
Dziecięcy wierszyk bardzo jasno opisuje, jak skończy nieostrożny gryzoń. Chociaż dla oddania sprawiedliwości, niegustująca w prostych rymowankach mysz, która nigdy nie miała okazji zapoznać się z wyżej wspomnianym wierszykiem, też intuicyjnie unika kotów. Mysi problem zaczyna się wtedy, kiedy pozornie niegroźny, smakowity kąsek zamienia się w ostatni posiłek.
Zwykle urządzenie, mające pozbyć się niechcianego gościa domowej spiżarni, kojarzy się z prostym mechanizmem sprężynowym, umieszczonym na prostokątnej podstawce. Jest to tak zwana pułapka Hookera, która do dziś stanowi najpopularniejszy rodzaj samołownych pułapek na myszy, niemniej nie jedyny.
W latach 30 ubiegłego wieku zakon o.o. Karmelitów w Czernej przechodził szereg modernizacji. Pokłosiem tych zmian mogło być pozbycie się dawnych urządzeń użytkowych. Prezentowany obiekt pojawił się w zbiorach muzealnych właśnie w 1930 roku jako dar wspomnianego zakonu. Obiekt stanowi niecodzienną odmianę łapki na myszy. Kolekcja Muzeum Etnograficznego zawiera wiele różnych modeli pułapek, część z nich można zobaczyć na wystawie stałej. Spora liczba takich urządzeń świadczy o ich niezwykłej, chociaż bezlitosnej skuteczności, i wielkiej potrzebie sprawowania kontroli nad populacją gryzoni. Niepohamowany mysi apetyt i chęć przeżycia mogły przynieść zagładę gospodarstwu, a w skrajnych wypadkach nawet całej wsi.
Omawiane tu urządzenie, stworzone najprawdopodobniej przez jednego z karmelitów, działa na zasadzie paści, czyli mechanizmu, który po zwolnieniu czułego, przykrytego przynętą stróżyka (w tej roli metalowy gwóźdź przytwierdzony delikatnie do podstawki) opada całym ciężarem specjalnie stworzonego tłoka (tutaj jest to kilka drewnianych, zbitych ze sobą kawałków drewna) prosto na znajdującą się na dole mysz – przesądzając jej los.
Warto wspomnieć w tym miejscu, że te drobne gryzonie od dawna zaprzątały ludzkie myśli na najróżniejsze sposoby. W dawniejszych czasach szukano ich zimowych legowisk z nadzieją na wykradzenie zebranych tam zapasów. Z ich ekskrementów można było robić lek na kamienie żółciowe lub tabletki na febrę.
Symbolicznie utożsamiane były z płodnością, chaosem i strachliwością. W legendzie o królu Popielu stają się zwiastunami sprawiedliwej kary (myszy zresztą karały bohaterów wielu legend z różnych części świata). Personifikować miały dusze złych istot, zwiastować śmierć lub nadciągające nieszczęście. Na swój ambiwalentny sposób łączyły to, co ziemskie i chtoniczne z zaświatami. Pojawienie się myszy we śnie miało symbolizować nadciągające nieszczęście, chociaż pojawienie się białych myszek mogło już zapowiadać problem zupełnie innej natury... Nie tylko mysz, ale i jedzenie mysiego mięsa było wspominane i potępiane w Starym Testamencie. W takim nagromadzeniu pejoratywnych znaczeń nic dziwnego, że w późniejszych, średniowiecznych czasach ukuto określenie ,,Pułapki na Diabła” (Devil`s mousetrap). Był nią krzyż, a mysz w tym układzie stała się symbolicznym złem. Stąd też na obrazie Roberta Campina Tryptyk de Mérode znajdują się dwie pułapki na myszy, wykonane własnoręcznie przez św. Józefa. Poza tym mnogość przysłów, których bohaterką jest mysz (nie tylko kościelna), świadczyć może o wszędobylstwie tych stworzeń.
Dziś myszy są łapane na najróżniejsze sposoby przy wykorzystaniu wszelakich technik. Pułapki są elektryczne, chemiczne lub grawitacyjne. Mają sprawić, że śmierć gryzonia będzie szybka i bezbolesna lub wręcz nie nadejdzie wcale, a mysz zostanie schwytana żywcem i przeniesiona w miejsca, w którym nie zaszkodzi nikomu.
Jakkolwiek patrzeć na tę niepozorną istotę, nie można odmówić jej wpływu na ludzkie życie. Od wspomnianej sfery walki o byt, przez mityczny aspekt, po naukowe zasługi, dzięki którym myszy laboratoryjne doczekały się swojego pomnika w rosyjskim Nowosybirsku. Co więcej, myszy przestały w wielu miejscach być jedynie szkodnikami, a stały się domowymi ulubieńcami. Świadczyć o tym mogą witryny sklepów zoologicznych, których oferta obfituje w rasowych przedstawicieli tego gatunku.
Z karty muzealnej:
Łapka na myszy – Słopiec. Do deseczki o wymiarach 11,5 cm x 13,5 cm przybite są na narożach cztery słupki połączone u góry deseczkami. Między stykami chodzi jak we fugach tłok wykonany z trzech zbitych gwoździami desek. Mysz chwyta się w ten sposób, że od gwoździa wbitego w deseczkę u szczytu pułapki biegnie sznurek, do którego końca przywieszany stróżyk zaczepia się jednym końcem o brzeg podniesionego tłoka z desek, a drugim o rant (rąb?) deseczki i przynęta, przywiązany do środka podstawy pułapki. Gdy mysz poruszy przynętę, stróżyk wyskakuje z rąbka (ranta?), a tłok przygniata mysz. Od spodu tłoka wydrążona jest w środku wgłębienie, aby mysz nie mogła się wydostać spod więzienia tłoka.
Opracował Mateusz Żebrowski.
Bibliografia:
Kazimierz Moszyński, Kultura Ludowa Słowian, t.1, Warszawa 1967, s.35, s. 63-6.
Tadeusz Seweryn, Stróżkowe narzędzie łowcze, [w:] „Prace i Materiały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi”, nr 13, Łódź 1969, s. 5-63.
Piotr Kowalski, Leksykon znaki świata omen, przesąd, znaczenie, Warszawa 1998, s. 332-333.
Tadeusz Boruta, Dom – źródło tożsamości, „Konteksty: Antropologia kultury, etnografia, sztuka” 2010, nr 2-3, s. 199-200.
http://myszy.net/historia.htm [dostęp: 17.08.2018].
http://karmelczerna.pl/historia-klasztoru/ [dostęp: 17.08.2018].