„Plisy to więcej niż przemijający trend, to czysty styl”, „Podążaj za nami w fałdach techniki, która zaznaczyła modę”, „Wśród plis najmodniejszych spódnic roku kryje się coś więcej niż tylko trend” – tak mniej więcej od kilku sezonów głoszą portale modowe, prześcigające się w promowaniu nowinek. Tymczasem historia plissé jest dużo starsza i oczarowuje kolejne pokolenie kobiet bez względu na pochodzenie.
Jest rok 1909, kiedy moda staje się świadkiem narodzin długich i lekkich sukienek Delphos, inspirowanych starożytną sztuką plisowania tkanin. Mariano Fortuny, słynny hiszpański fotograf, malarz i projektant mody, buntując się przeciwko popularnym na początku wieku kształtom sylwetki kobiecej, wypromował suknię z drobno plisowanego jedwabiu, nadającą kobiecie lekkości i miękkości kształtów oraz ponadczasowej elegancji.
Charakterystyczny sposób układania tkaniny, potocznie zwany plissé, swoimi korzeniami sięga czasów starożytnych Egipcjan. Wówczas aby uzyskać luksusowe plisy, moczono tkaninę w ciekłym roztworze gumy, a następnie, używając bardzo ciężkiego narzędzia, formowano plisy. Długie, plisowane suknie z półprzezroczystego lnu nosiły wyłącznie królowe lub faraon.
Po sukcesie Fortuny plisowane ubrania zaczynają fascynować kolejne pokolenia i sięgają po nie takie ikony stylu jak: Marlene Dietrich, Grace Kelly i Jacqueline Kennedy. Na przełomie lat 50. i 60. XX wieku plisy osiągają największą popularność. Kto dziś nie kojarzy zdjęcia zmysłowej Marilyn Monroe z filmu Słomiany wdowiec z 1954 roku, gdzie w jednej ze scen nagły podmuch powietrza z kanału wentylacyjnego podwiewa jej białą plisowaną sukienkę? Owa sukienka stała się znakiem rozpoznawczym nie tylko aktorki, ale stanowi część swoistego kodu kulturowego owej epoki. Przez lata pojawiało się bardzo wielu interpretatorów sztuki plisowania, między innymi projektanci tacy jak Issey Miyake, Alberta Ferretti, Giambattista Valli, Blumarine i Etro. Przenosili oni sztukę Fortuny na współczesne tkaniny, tworząc ubiory między geometrią i miękkością, między ekscentrycznymi wizjami a powrotem do tradycji.
Spódnice plisowane obecne w modzie przez cały niemalże XX wiek, nie są kojarzone zazwyczaj z ubiorami noszonymi na polskiej wsi. Okazuje się jednak, że właśnie tam wynalazek plisowania tkanin był obecny już w XIX wieku. Gęsto plisowane spódnice zarówno z cieńszych, jak i z grubszych wełnianych tkanin pojawiały się w różnych regionach Polski od Śląska przez Małopolskę aż po Podlasie.
Prezentowana spódnica pochodzi z okolic nadbużańskich i zwana była „burką”. Owe „ludowe plisowanki” szyte były ręcznie z tkaniny samodziałowej wełniano-lnianej, w jednolitych kolorach: zielonym, czerwonym, pomarańczowym, lila czy szarym, a na dole często posiadały pas z różnokolorowymi prążkami. Głównym elementem zdobniczym burek były jednak plisy, czyli drobne, utrwalone fałdki o szerokości około 6 milimetrów każda. Przód spódnic nie był marszczony, gdyż zakrywano go zapaską. Plisy podkreślały wcięcie pasa, jednak prawdopodobnie oprócz swojej atrakcyjności estetycznej stanowiły synonim bogactwa czy wręcz zbytku, który wiązał się z użyciem dużo większej ilości materiału. Możemy wyczytać z materiałów archiwalnych, że plisy układano na mokro i poddawano prasowaniu, a po powrocie z kościoła zdejmowano spódnicę i odpowiednio składano, tak aby była gotowa do następnego użycia.
Plisowane spódnice, jeden z najbardziej wizualnie rozpoznawalnych trendów ostatnich sezonów, łączą w sobie klasyczny smak z nowoczesnością. I podobnie jak współczesne muzeum niekoniecznie muszą kojarzyć się z nieaktualnością, ale z kreatywnym interpretowaniem dawnych tradycji.
Opracowała Ewa Rossal.
Bibliografia:
E. i A. Banach, Słownik mody, Warszawa 1962.
Moda. Historia mody XX wieku, A. Fukai (red.), Warszawa 2012.
J. Świeży, Strój krzczonowski, Poznań 1952.
J. Świeży, Strój podlaski (nadbużański), Wrocław 1958.