PL EN
Ustawienia prywatności
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Aby uzyskać więcej informacji i spersonalizować swoje preferencje, kliknij „Ustawienia”. W każdej chwili możesz zmienić swoje preferencje, a także cofnąć zgodę na używanie plików cookie 
na poniższej stronie.
Polityka prywatności
*Z wyjątkiem niezbędnych

Koło garncarskie ze Studzianego Lasu

Treść

Zdjęcie koła garncarskiego Zdjęcie koła garncarskiego

Przez Studziany Las płynie Czarna Hańcza, blisko do Jeziora Wigry. Okolica dziś przyciąga turystów, amatorów spływów kajakowych i odpoczynku pod namiotami, w posiadłościach i wiejskich siedliskach. Wieś zasłynęła garncarstwem, które w PRLu wzbudzało zainteresowanie jako ludowe rzemiosło. Z każdą powojenną dekadą coraz mniej potrzebne. Działalność ośrodków garncarskich dokumentowano, część z nich wspierała Cepelia.

W maju, 61 lat temu, Aleksander (ur. 1912), syn zmarłego rok wcześniej Franciszka Jurgielewicza, najlepszego garncarza we wsi, oraz jego bezimienny stryj (ur. w 1895) opowiadali o garncarstwie 24-letniej Ewie Fryś, absolwentce etnografii, zatrudnionej w Pracowni Badania Sztuki Ludowej Państwowego Instytutu Sztuki. To właśnie ta instytucja, pod kierunkiem prof. Romana Reinfussa, przez dekady prowadziła szeroko zakrojone badania dokumentacyjne. Ewa Fryś miała w niedalekiej przyszłości stać się ekspertką od grancarstwa. Rok po badaniach, na łamach „Polskiej Sztuki Ludowej”, ukazał się artykuł jej autorstwa o ośrodku garncarskim ze Studzianego Lasu. Garncarstwo tego miejsca, według autorki „niesłychanie pod każdym względem prymitywne”, sytuuje się blisko wczesnośredniowiecznych technik garncarskich (kiedy to pojawiła się technika koła sponowego).

Zachowana rozmowa w postaci notatek kończy się dwiema uwagami: „w obserwacji zauważono gości weselnych spożywających posiłek z łachańki oraz że jeszcze przed ostatnim Bożym Narodzeniem przyjechali do wsi Tartak garncarze ze Studzianego Lasu ze swoimi wyrobami, raczej jednak prawdziwa jest wiadomość miejscowych, że ośrodek ten zamarł zaraz po II wojnie, gdyż bez trudu ofiarowano 2 kręgi do zbiorów muzealnych”. Wygląda więc na to, że owo koło garncarskie należało do garncarza Franciszka Jurgielewicza (ur. 1886).

„Wieś liczy obecnie około 22 domów (wieś polska)”. Prowadząca wywiad dociekliwie pyta o wszelkie aspekty garncarskiego fachu praktykowanego w Studzianym Lesie. Rozmówcy wskazują, że podobno Ignacy Bogdanowicz, samouk jakich wielu po I wojnie światowej wyrabiało naczynia ze względu na duży zbyt, jeszcze się tym zajmuje. Garncarze do niedawna aktywni to: Olszewski, Buwikiewicz („zmarł już po ostatniej wojnie na Ziemiach Zachodnich”), Kułakowicz, a przed 1914 rokiem była w tym gronie także kobieta, o imieniu Łucka. Wyjaśniają technikę wykonywania naczyń. Ewa Fryś notuje, rysuje naczynia, mierzy.

Ojciec rozmówcy do 1947 wyrabiał gliniane naczynia. Glinę siwą (na mleczniaki) i czerwoną (na makołtry i łochańki) woził („narządzał”) z Karolina dwa razy w roku po cztery furmanki. Robił naczynia, wypalał je co drugi dzień w piecu chlebowym. Pracę przerwała choroba. Z 10 hektarów ziemi utrzymywało się 10 osób, a wyrób naczyń stanowił dodatkowy dochód. Wożono je kilka razy w roku na jarmark do Sejn, rzadziej do Suwałk. Najczęściej jednak sprzedawano miejscowym z okolicy: Giby, Krasnopol, Krasne, Tartaczysko, Sarnetki. Jurgielewicz woził wyroby także nad Wigry, do Rosochatego Rogu, Mikołajewa, w stronę Karolina i Białej Góry.

Jesienią był duży zbyt na makołtry (misy), a w marcu na mleczniaki i łachańki („płaskie naczynia podobne do półmisków, które służyły jako formy do pieczenia ciasta”). Dużo naczyń kupowali chłopi z Pogorzelca, wsi staroobrzędowców. Zapłatę brano w naturze: tyle, ile do naczynia weszło owsa, jęczmienia albo w pieniądzach: przed wojną jedno naczynie kosztowało przeciętnie złotówkę (małe 70–80 groszy), a w „wielkim sezonie” 1,20 zł.

Sponowe koło garncarskie składa się z nieruchomej osi wpuszczonej do prostopadłościennej stabilnej podstawy, na którą nałożone jest dolne koło z przewierconym otworem i jest połączone z górnym kołem sponami (laskami). Dolne koło poruszane było lekko ale stale bosą stopą garncarza, który na górnym kole toczył naczynia. Łożyska smarowano tłuszczem. Naczynia od środka formowano brzozowym nożem, kształtem zbliżonym do listka wierzby. Olga Mulkiewicz podczas tych samych badań zanotowała w rozmowie z 70-letnim Walerianem Kułakowskim, że to człowiek nazwiskiem Sobotko, na początku XX wieku mieszkający w lepiance zbieg od Grodna, unijak, rozpoczął w Studzianym Lesie wytwarzać naczynia i nauczył tego innych.

Koło jest darem Obozu Naukowego Instytutu Sztuki, który w maju 1958 roku odwiedzał województwo białostockie.

Jak zrobić naczynie na takim kole? „Tajemnica kształtowania garnka tkwi w umiejętności wyciągania ścianek do góry, jednocześnie z powiększaniem obwodu naczynia”. W 1967 roku Piotr Szacki, Lech Mróz i Krzysztof Chojnacki zrealizowali 18-minutowy film dla Państwowego Muzeum Etnograficznego Garnki ze Studzianego Lasu, o archaicznej technice wyrobu naczyń. Na potrzeby tej dokumentacji odtworzono warsztat i namówiono garncarza do wyrobu naczyń.

1 część filmu: https://www.youtube.com/watch?v=KM0pk3riO9s
2 część filmu: https://www.youtube.com/watch?v=XWeHzER3Wfw

Małgorzata Jaszczołt, kustosz Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie, podaje, że w lipcu 2018 podczas wspólnego oglądania filmu z mieszkańcami Studzianego Lasu (pokaz zorganizowało Stowarzyszenie Krusznia, a także PME w ramach przedsięwzięcia Muzeum w  terenie. Etnograficzne reminiscencje filmowe) okazało się, że w kadrze widzimy nie Stanisława Rzodkiewicza, jak podaje muzealna dokumentacja, a Franciszka Jurgielewicza, który został rozpoznany przez mieszkańców.

A może jednak chodzi o Aleksandra Jurgielewicza, syna Franciszka, który w czasie realizacji filmu miał 56 lat i dekadę wcześniej, za pośrednictwem Ewy Fryś, przekazał do zbiorów MEK koło garncarskie po ojcu?

Opracowała: Magdalena Zych

Bibliografia:


1. E. Fryś, Ośrodek garncarski w Studzianym lesie, pow. Sejny, [w:] „Polska Sztuka Ludowa”, 1959, t. 13, z. 4, s. 246.

2. Wywiad z Aleksandrem Jurgielewiczem i jego stryjem przeprowadzony w maju 1958 w Studzianym Lesie przez Ewę Fryś, rękopis, teka IS PAN 437 [107–183], Dział Dokumentacji Kontekstów Kulturowych MEK. W tece na temat ceramiki z Białostockiego są także wywiady Olgi Mulkiewicz oraz innych uczestników obozu naukowego.

3. Dionizjusz Czubala, Marianna Czubalina, Anegdoty, bajki, opowieści garncarzy, Warszawa 1980.

4. Włodzimierz Hołubowicz, Garncarstwo wiejskie zachodnich terenów Białorusi, Toruń 1950.

5. Piotr Szacki, Polska ceramika ludowa, Warszawa 1978 – katalog wystawy.

6. Polskie garncarstwo ludowe, red. Aleksander Błachowski, Toruń 1978.

Opiekun: Mateusz Żebrowski Zadaj pytanie o obiekt

Obiekty powiązane