Oba przedmioty wykonał Ludwik Pyka w 1926 roku, rzeźbiarz-amator z Katowic-Ligoty. Kałamarz ma wysokość ok. 14,5 cm, wykonany został z dwóch kawałków węgla kamiennego. Podstawa o wymiarach 15,3x12,5 cm posiada starannie wygładzoną powierzchnię, widnieje na niej pozdrowienie „Szczęść Boże!” oraz górnicze godło: skrzyżowany pyrlik i żelazko. Z przodu znajdują się dwa podłużne zagłębienia na pióra, po prawej umiejscowiono pojemnik na właściwy niewielki kałamarz ze szkła, przykrywany kwadratową klapką. Napis „1926” wskazuje na datę wykonania. Zwraca uwagę płaskorzeźba, która przedstawia scenę ratowania górnika uwięzionego w kopalni pod belkami zwalonych stempli. Drugim elementem kompletu jest bibularz. Ma on formę przycisku z półokrągłą drewnianą podstawą na bibułę służącą do osuszania atramentu na papierze. Z wierzchu wystaje gałka na której autor umieścił swoje inicjały. Płytki ryt na szlifowanej powierzchni prostokątnego bibularza ukazuje budynek z wysoką wieżą (kościół?) i domy na tle lasu. Ścięte krawędzie zawierają napisy: „Szczęść Boże!, Górny Śląsk, Katowice Ligota, Ludwik Pyka 1926”.
Rzeźba w węglu kamiennym to domena górników z Górnego Śląska. Najstarsze przedmioty wykonane z tego materiału mają ponad sto lat. Wiele z nich powstało w czasie strajków okupacyjnych w kopalniach pod ziemią, gdzie dla wypełnienia czasu zajmowano się „dłubaniem” w węglu. Wykonywano na przykład wisiorki z monogramami, motywem róży, krzyża lub symbolami górniczymi. Przekazywane na powierzchnię trafiały do rąk najbliższych, by dodać im otuchy w oczekiwaniu. Kobiety nosiły te ozdoby jak biżuterię. Niektórzy z górników wykonywali rozmaite przedmioty w ramach hobby po pracy lub dla zarobku, rzeźbili upominki dla rodziny lub galanterię na sprzedaż. Tak powstawały popielniczki, wazony, puchary, kasetki i pasyjki. Szereg tego typu przedmiotów to pamiątki sentymentalne górników na emeryturze, tęskniących za pracą w kopalni. Na takie okazje dzieła co zdolniejszych amatorów rzeźbienia w węglu przybierały formę pompatycznych obelisków z sentencjami i emblematami górniczymi. Popularne były też miniaturowe groty z figurą świętej Barbary, patronki górników. W tym nurcie powstało sporo dzieł uznanych za wybitne, jak na przykład ołtarz w kościele pw. świętego Józefa w Zabrzu, wykonany przez Karola Drewnioka w 1936 roku z węgla z kopalni Makoszowy.
Rzeźba w węglu cieszyła się niemałą popularnością na Górnym Śląsku w drugiej połowie XX wieku. Zajmowała głównie mężczyzn ze środowiska robotniczego. Zainteresowanie nią rozwijały zakładowe domy kultury oraz ogniska plastyczne. Z rąk takich twórców jak Alfred Piątek, Emanuel Płaza, Jan Liszka, Feliks Lazar, Gerard Urbanek, wyszły płaskorzeźbione lub pełnoplastyczne prace ukazujące górników na przodku podczas fedrunku, pchania wózka z urobkiem czy stemplowania chodników pod ziemią. Inne ukazują górników w stroju galowym świętujących „barbórkę”, czy też świat baśniowych duchów skarbników strzegących podziemi. Postacie ludzi i fantazyjnych stworów są zazwyczaj krępe, obłe lub kanciaste, wykonane przy użyciu prostych narzędzi. Powierzchnia czarnego, kruchego węgla, wypolerowana i uszlachetniona, nabiera połysku i jakby nowej fizyczności. Już nie brudzi rąk, zastyga w bezruchu, by uwiecznić sprawy ważne dla mieszkańców Śląska.
Więcej na ten temat można dowiedzieć się z artykułu Ireny Floreńskiej-Bukowskiej, Współczesna rzeźba w węglu i jej twórcy w województwie katowickim, „Polska Sztuka Ludowa”, 1973 nr 2, s. 81-106.
Komplet trafił do zbiorów w darze od autora w 1926 r. Oprócz wykonanych z węgla kałamarza z bibularzem otrzymaliśmy od niego jeszcze szkatułkę z reliefowanym wieczkiem oraz bibelot w kształcie obelisku z krzyżem.
Opracowanie Grzegorz Graff.