

Prezentowany obiekt przypomina niewielkie grabie wykonane z tego, co w wiejskim gospodarstwie mogło się znajdować pod ręką. Osiem długich gwoździ wbito jeden obok drugiego w niewielki, podłużny kawałek drewna. Każdy z gwoździ mierzy około 10 centymetrów i sterczy ponad drewienko tworząc szereg grabich zębów. Do drewienka przymocowano solidną, wykonaną z zagiętego, grubego drutu rączkę. Drut dodatkowo obleczony gumą – co umożliwia pewniejszy chwyt. Razem z rączką grabki mierzą prawie 30 centymetrów długości i 13 centymetrów szerokości.
Przedmiot pochodzi z miejscowości Sawa w małopolskiej gminie Raciechowice. Należał do Marii Święchowicz, która uprawiała agrest zarobkowo, grabek takich jak te miała więcej, używała ich do zbiorów każdego lata. Pani Maria była zaprzyjaźnioną sąsiadką Moniki Stanisz, artystki i edukatorki przez lata związanej z Muzeum Etnograficznym w Krakowie, to właśnie ona przekazała grabki do Muzeum, a wraz z nimi opowieść o sawskiej plantacji agrestu i sposobach zbierania owoców.
Ojciec Marii Święchowicz był sadownikiem, w latach 50-tych XX wieku posadził bodaj kilkadziesiąt krzaków agrestu, był pierwszym plantatorem agrestu w okolicy. Gałęzie krzewu nie wyrastają wysoko, są natomiast pokryte bardzo ostrymi kolcami, zbiory nie należały więc do najłatwiejszych. Początkowo, rodzina Cholewów (nazwisko rodowe pani Marii) obierała agrest ręcznie, później pomysłowy sąsiad, Albin Serafin wymyślił na swój użytek urządzenie ułatwiające zbory. Wykonał je z puszki po farbie, do której dospawał zęby z gwoździ. Wszystko oczywiście wymierzone, odpowiednie gwoździe, odpowiednie odległości, tak by nie szarpać zanadto krzaków, a skutecznie obrywać owoce. Miał na takie urządzenie zamówienia. „Po jednym lub dwóch sezonach, okazało się jednak, że puszka się nie sprawdza, bo owoce sypały się na ziemię.” Pan Albin zrobił więc grabki, do grabek zaś dorobił sporych rozmiarów (średnicy prawie metra), owalną konstrukcję z drutu i tkaniny, która „łapała” strącone grabkami owoce. Była to obręcz z drutu, na nóżkach i ze specjalnym wgłębieniem, które pozwalało podstawić ją pod sam krzak. Na obręcz naciągano grubą tkaninę, „taką jak na zasłony, albo grube lniane płótno”.
„Pan Albin Serafin robił te grabki długo, póki żył. Trzeba mu było dać gwoździe, za grosze to robił – bardziej jako usługa sąsiedzka.”
W późniejszych latach, pani Maria zbierała agrest na koc ułożony dookoła krzaka. „Była dokładna i pracowita.” Pani Maria nie pracowała sama, miała pomocników. Do pomocy angażowana była rodzina, sąsiedzi. „Siadało się „okrakiem” i gałązka po gałązce obrywało agrest, potem przenosiło się go do skrzynek. (…) Co roku, przed obieraniem było naprawianie konstrukcji i grabek. Naszywanie łat, dorabianie gwoździ…”
Przy zbieraniu agrestu grabkami dobrze było mieć skórzane rękawice, które zabezpieczały dłonie i przedramiona przed kolcami. Oprócz grabek, druciano-płóciennej „zbieraczki” lub koca, wykorzystywano też samodzielnie wykonane, drewniane widełki, którymi można było odgarnąć lub podeprzeć gałęzie, a także oddzielić te już obrane od gałęzi pełnych owoców.
Pani Maria zmarła w 2016 roku, ostatni raz zbierała agrest grabkami w 2015. Obecnie plantacji już nie ma, krzaki agrestu zostały zaatakowane przez szkodniki, potem co prawda rośliny nieco odżyły, ale zbiór zarobkowy nie był już możliwy. Z powodu braku osoby, która mogłaby przejąć opiekę nad plantacją, w 2017 roku krzaki wycięto. W ich miejscu jest teraz łąka, regularnie koszona. Grabki włączono do kolekcji muzealiów Muzeum Etnograficznego w Krakowie w 2019 roku. Zasiliły bogaty zbiór przedmiotów związanych z pozyskiwaniem pożywienia i uprawą roli. Spośród innych obiektów z kolekcji MEK, najwięcej analogii można dostrzec między grabkami do zbierania agrestu i zbieraczkami do borówek. Więcej o zbieraczce do borówek przeczytać można tutaj: https://etnomuzeum.eu/zbiory/zbieraczka-do-borowek
Cytaty pochodzą z rozmowy z oferentką.
Bardzo dziękuję paniom Zofii Koźniewskiej oraz Monice Stanisz za opowieść siostrze, sąsiadce, pani Marii Święchowicz.
Opracowała: Olga Błaszczyńska
Przedmiot pochodzi z miejscowości Sawa w małopolskiej gminie Raciechowice. Należał do Marii Święchowicz, która uprawiała agrest zarobkowo, grabek takich jak te miała więcej, używała ich do zbiorów każdego lata. Pani Maria była zaprzyjaźnioną sąsiadką Moniki Stanisz, artystki i edukatorki przez lata związanej z Muzeum Etnograficznym w Krakowie, to właśnie ona przekazała grabki do Muzeum, a wraz z nimi opowieść o sawskiej plantacji agrestu i sposobach zbierania owoców.
Ojciec Marii Święchowicz był sadownikiem, w latach 50-tych XX wieku posadził bodaj kilkadziesiąt krzaków agrestu, był pierwszym plantatorem agrestu w okolicy. Gałęzie krzewu nie wyrastają wysoko, są natomiast pokryte bardzo ostrymi kolcami, zbiory nie należały więc do najłatwiejszych. Początkowo, rodzina Cholewów (nazwisko rodowe pani Marii) obierała agrest ręcznie, później pomysłowy sąsiad, Albin Serafin wymyślił na swój użytek urządzenie ułatwiające zbory. Wykonał je z puszki po farbie, do której dospawał zęby z gwoździ. Wszystko oczywiście wymierzone, odpowiednie gwoździe, odpowiednie odległości, tak by nie szarpać zanadto krzaków, a skutecznie obrywać owoce. Miał na takie urządzenie zamówienia. „Po jednym lub dwóch sezonach, okazało się jednak, że puszka się nie sprawdza, bo owoce sypały się na ziemię.” Pan Albin zrobił więc grabki, do grabek zaś dorobił sporych rozmiarów (średnicy prawie metra), owalną konstrukcję z drutu i tkaniny, która „łapała” strącone grabkami owoce. Była to obręcz z drutu, na nóżkach i ze specjalnym wgłębieniem, które pozwalało podstawić ją pod sam krzak. Na obręcz naciągano grubą tkaninę, „taką jak na zasłony, albo grube lniane płótno”.
„Pan Albin Serafin robił te grabki długo, póki żył. Trzeba mu było dać gwoździe, za grosze to robił – bardziej jako usługa sąsiedzka.”
W późniejszych latach, pani Maria zbierała agrest na koc ułożony dookoła krzaka. „Była dokładna i pracowita.” Pani Maria nie pracowała sama, miała pomocników. Do pomocy angażowana była rodzina, sąsiedzi. „Siadało się „okrakiem” i gałązka po gałązce obrywało agrest, potem przenosiło się go do skrzynek. (…) Co roku, przed obieraniem było naprawianie konstrukcji i grabek. Naszywanie łat, dorabianie gwoździ…”
Przy zbieraniu agrestu grabkami dobrze było mieć skórzane rękawice, które zabezpieczały dłonie i przedramiona przed kolcami. Oprócz grabek, druciano-płóciennej „zbieraczki” lub koca, wykorzystywano też samodzielnie wykonane, drewniane widełki, którymi można było odgarnąć lub podeprzeć gałęzie, a także oddzielić te już obrane od gałęzi pełnych owoców.
Pani Maria zmarła w 2016 roku, ostatni raz zbierała agrest grabkami w 2015. Obecnie plantacji już nie ma, krzaki agrestu zostały zaatakowane przez szkodniki, potem co prawda rośliny nieco odżyły, ale zbiór zarobkowy nie był już możliwy. Z powodu braku osoby, która mogłaby przejąć opiekę nad plantacją, w 2017 roku krzaki wycięto. W ich miejscu jest teraz łąka, regularnie koszona. Grabki włączono do kolekcji muzealiów Muzeum Etnograficznego w Krakowie w 2019 roku. Zasiliły bogaty zbiór przedmiotów związanych z pozyskiwaniem pożywienia i uprawą roli. Spośród innych obiektów z kolekcji MEK, najwięcej analogii można dostrzec między grabkami do zbierania agrestu i zbieraczkami do borówek. Więcej o zbieraczce do borówek przeczytać można tutaj: https://etnomuzeum.eu/zbiory/zbieraczka-do-borowek
Cytaty pochodzą z rozmowy z oferentką.
Bardzo dziękuję paniom Zofii Koźniewskiej oraz Monice Stanisz za opowieść siostrze, sąsiadce, pani Marii Święchowicz.
Opracowała: Olga Błaszczyńska