Sztywna skóra, wąska wyściółka, no i ten obcas w połowie pięty rodem z ery ludwikańskiej! Czy taki but może być wygodny? Dla współczesnego piechura pewnie nie, ale dawniej…
Buty, z języka białoruskiego zwane czarawikami, zostały ofiarowane Muzeum Techniczno-Przemysłowemu w 1877 roku przez Zofię Glazerównę, wnuczkę Wincentego Zawadzkiego – dziedzica Duchowlanów oraz kolegę Adama Mickiewicza. Następnie czarawiki zostały przekazane do Muzeum Narodowego w Krakowie, skąd przywędrowały do MEK w 1939 roku jako trzewiki „oryginalnej formy” – jak czytamy w opisie depozytowym.
Sama Glazerówna prawdopodobnie w tych butach nie chodziła. Przekazała je bowiem do muzeum jako jeden z 9 elementów „Ubioru dziewczyny włościanki ze wsi Duchowlany”. Biorąc pod uwagę dobrą jakość materiałów oraz krój znajdujących się w zespole ubrań, można wnioskować, że czarawiki były obuwiem wyjściowym.
Skąd je Glazerówna miała? Może dostała od pracującej we dworze chłopki? A może – podobnie jak kilka lat później Van Gogh – kupiła je na targu, by namalować obraz z parą chłopskich butów w tytule? Tego się nie dowiemy, choć w swoich listach Eliza Orzeszkowa opisuje Glazerównę nie tylko jako osobę o szerokich horyzontach, ale także wielce utalentowaną.
Na tym ślady czarawików się kończą, reszta zależy od naszej wyobraźni. A ta – jak wiadomo – może zawędrować daleko…
Opracowała Agnieszka Marczak.
Bibliografia:
Karpyza W., Ziemia wołkowyska, Lębork 2005 (?), s. 84-85. Dostępne online: http://foto.volkovysk.by/wp-content/uploads/ziemia-1.1.pdf [dostęp: 14.07.2017]
Orzeszkowa E., Listy zebrane, t. 5, Wrocław 1961.