Kolekcja syberyjska – nowe spojrzenie

Opowieść o polowaniu na lwa morskiego

Siwucz, uchatek grzywiasty, lew morski Stellera czy wreszcie dla porządku Eumetopias jubatus. Za tymi nazwami kryje się jedna i ta sama istota. Gatunek dużego ssaka morskiego żyjącego w wodach północnej części Oceanu Spokojnego. To tam znajdują się Wyspy Komandorskie i tam od początku XIX wieku mieszkali aleuccy łowcy, polujący na to zwierzę dla mięsa, skór i jelit.
W zbiorach naszego muzeum zarówno Aleuci jak i same Wyspy Komandorskie są licznie reprezentowane. Są to zbiory przekazane przez Benedykta Dybowskiego, człowieka wielokrotnie odwiedzającego te Wyspy, znającego Aleutów, leczącego ich. Dybowski już w latach 80-tych XIX wieku pisał o stopniowym zanikaniu komandorskich Aleutów jako nacji, o ich rozpuszczaniu się w żywiole rosyjskim i amerykańskim. Niewątpliwie była to prawda. To było nieuniknione. Sami mieszkańcy Wysp Komandorskich byli zaledwie projektem biznesowym Rosyjsko-Amerykańskiej Kompanii Handlowej, która przesiedliła ich z archipelagu Wysp Aleuckich na bezludne wcześniej Wyspy Komandorskie w celu maksymalizacji dochodu z polowania na wydry morskie. Schludne domki na brzegu Wysp Miedzianej i Beringa widoczne na fotografiach Dybowskiego to nie fatamorgana. To przenośna architektura z nieodległej Ameryki, której opłacało się być obecną na Wyspach i czerpać dochody z eksploatacji tamtejszych wód, rękoma Aleutów.
Wszystko ma jednak swój kres, wydry morskie wybito i niechybnie taki sam los spotkałby i inne morskie ssaki, gdyby nie szereg tąpnięć politycznych i zmian na rynkach oraz last but not least wysiłków biologów nakierowanych na uratowanie morskiej fauny północnego Pacyfiku od zagłady. Obecnie gatunki takie jak wydra morska i lew morski są pod ścisłą ochroną a polowanie na uchatki jest limitowane. Zresztą, ich ciała przestały być potrzebne naszej syntetycznej cywilizacji. Nikt już nie ubiera się w futra wydr i fok, nie robi szlauchów ze skór morsów ani części damskiej garderoby z fiszbinów, nie mówiąc o paleniu w lampkach wielorybim tłuszczem.

A komandorscy Aleuci? Najpierw zostali ograniczeni do jednej wyspy, Wyspy Beringa. Osadę na Wyspie Miedzianej zamknięto z rozkazu władz. Potem stali się mniejszością etniczną zdominowaną przez przybyszów z terenów Związku Radzieckiego. Obecnie stanowią grupę metyską mówiącą w większości po rosyjsku. Tym bardziej przedmioty przywiezione przez Dybowskiego: małe kajaki z załogą, wyobrażenia polowania na fokę, ubrania, staja się namacalnym wspomnieniem świata, który już przeminął. Zachęcamy do zapoznania się ze szczegółowym opisem przedmiotów tej kolekcji.

Eryk Grebzde mieszka w Pietropawłowsku Kamczackim. Urodził się jednak na Wyspie Beringa i tam też spędził młodość. Jest jedną z ostatnich osób mówiącą w języku komandorskich Aleutów. Posłuchajmy jego historii o polowaniu na siwucza – lwa morskiego. Przenieśmy się na chwilę do tego odległego zakątka naszej planety. Jest końcówka lat czterdziestych XX wieku. 11 letni Eryk wyrusza ze swoim dziadkiem na polowanie…

Lew morski