

Pudełko (puzderko) z wieczkiem wykonane z drewna. Na wieczku namalowany czarnym barwnikiem wizerunek ptaka dodo wraz z odręcznym napisem SOUVENIOR OF MAURITIUS, który otacza malunek półkolem. Zwykłe pudełko - pamiątka a zarazem praktyczny schowek z przeznaczeniem do przechowywania drobnych rzeczy (biżuterii, wykałaczek, monet, etc.). Nic szczególnego, a jednak w tym prostym przedmiocie ozdobionym ręką lokalnego artysty, pobrzmiewają echa odległej historii i współczesnej kultury popularnej. Ale po kolei.
Mauritius - niewielka wyspa, jedna z trzech tworzących Archipelag Maskarenów na Oceanie Indyjskim - to wyspa-raj z plażami uznawanymi za jedne z najpiękniejszych na świecie. Za raj zasobny w słodką wodę, bogactwo roślin i... ptaków, które łatwo było złapać, uznali ją już pierwsi kolonizatorzy - Holendrzy, którzy przybyli na wyspę w 1598 roku. Obecny niepodległy Mauritius był wpierw kolonią holenderską, potem francuską i brytyjską (chociaż pierwszymi Europejczykami, którzy tam dotarli byli Portugalczycy nazywając wyspę "łabędzią"). Wśród niewielkiej liczby ludności Mauritiusu największy procent (68%) stanowią obecnie Hindusi, potomkowie sprowadzonych tam do pracy w czasach kolonii brytyjskiej, robotników indyjskich; pozostali to kreole, Chińczycy i tylko niecałe 2% stanowią frankomaurytyjczycy.
Wymarły ptak dodo, który widnieje na pokrywce pudełeczka był gatunkiem endemicznym z rodziny gołębiowatych (Raphus cucullatus), który najprawdopodobniej występował wyłącznie na wyspie Mauritius. Do jego wyginięcia już w XVII wieku, przyczynił się znacząco człowiek, masowo wybijając niezbyt bojaźliwe, ważące nawet kilkanaście kg ptaki dla mięsa. Na szczęście zapobiegliwie zdążono go sportretować i dzięki zachowanym rysunkom i szkicom wiemy jak dokładnie wyglądał. Dodo stał się jednym z najsłynniejszych ptaków na świecie, choć niewiele dotąd wiadomo na jego temat. Pierwsze pisemne wzmianki o dodo pochodzą od holenderskiego admirała Jacoba Van Neck’a, kiedy jego flota składająca się z 8 statków przypłynęła do wybrzeży Mauritiusu, jako część drugiej ekspedycji do Indii Wschodnich w 1598 roku. Wśród floty był flagowy statek Mauritius nazwany tak na cześć księcia holenderskiego Maurycego Nassau. To od niego pochodzi pochodzi obecna nazwa zarówno kraju jak i samej wyspy. Gdy holenderscy żeglarze zakotwiczyli statki przy płd-wsch. wybrzeżu wyspy w celu uzupełnienia świeżej wody i pożywienia, okazało się, że wysłani na ląd mężczyźni wrócili z wodą i z kilkoma dużymi ptakami dodo (nazywanymi w relacjach ptakami odpychającymi "walghe/wallow") oraz wieloma mniejszymi, które złapali bez wysiłku, gołymi rękami. Zapuszczając się dalej w głąb lądu Holendrzy odkryli, że wyspa była niezamieszkała, urodzajna i zasobna w słodką wodę. A dodo? Ptaki zostały przez nich opisane jako dwa razy większe niż łabędzie a ich mięso określono jako... bez smaku. Jednak dla napływających z czasem na wyspę osadników, ptak ten ze względów na duże rozmiary i łatwość schwytania, był pożądanym i łakomym kąskiem. Oprócz mięsa z piersi, ceniono bardzo duży żołądek, a skamieniały gastrolit marynarze używali jako ostrzałki do noży. Sama zaś nazwa ptaka przyjęła się z języka portugalskiego i oznacza tyle co "głupi", "nierozgarnięty". Nie wdając się w polemikę ze spostrzeżeniami portugalskich żeglarzy i holenderskich osadników bez wątpienia pozostaje fakt, że ufność dodo w stosunku do człowieka była zarazem bezpośrednią przyczyną ich zagłady. A tego, co nie dokonał człowiek, dokończyły sprowadzane na wyspę świnie i szczury, które wyjadały jaja z gniazd dodo kończąc szybko i skutecznie historię istnienia niezwykłego gatunku..
Paradoks sprawił, że wymarły dodo zyskał z czasem drugie życie. Stał się nie tylko symbolem Mauritiusu, ale także sąsiedniego Reunion (co do którego nie ma wcale pewności, że kiedykolwiek tę wyspę zamieszkiwał). Współcześnie dodo jest elementem kulturowego dziedzictwa tej odległej wyspy na Oceanie Indyjskim. Jego wizerunek jest szeroko wykorzystywany w przemyśle turystycznym a murale i reklamy z jego charakterystycznym, nieco komicznym wyglądem zdobią ulice, restauracje i hotele na obydwu wyspach. Mało tego, dodo pojawia się na etykietach piwa i torbach reklamowych, t-shirtach i innych odzieżowych gadżetach.
A same pudełko/puzderko? Nie znamy jego dokładnej historii i nigdy nie dowiemy się kto i kiedy je zakupił i co skrywało w sobie przez lata służąc nowemu właścicielowi. A może było jedynie "egzotyczną ozdobą" i przypominać miało o odbytej niegdyś dalekiej podróży? To też pozostanie już tajemnicą. Do kolekcji muzealnej zostało przekazane w darze w 2016 roku przez Mirosława Kruszyńskiego, kolekcjonera mieszkającego na stałe w Szwajcarii. Tam też zostało pozyskane i wraz z wieloma innymi przedmiotami pochodzącymi z dawnych, wyprzedawanych na aukcjach kolekcji prywatnych, znalazło swe - miejmy nadzieję, że ostateczne miejsce - w Krakowie. Być może dzięki niemu i jemu podobnych, pamięć o niezbyt rozgarniętym dodo przetrwa przez kolejne wieki.
Opracował: Jacek Kukuczka
Mauritius - niewielka wyspa, jedna z trzech tworzących Archipelag Maskarenów na Oceanie Indyjskim - to wyspa-raj z plażami uznawanymi za jedne z najpiękniejszych na świecie. Za raj zasobny w słodką wodę, bogactwo roślin i... ptaków, które łatwo było złapać, uznali ją już pierwsi kolonizatorzy - Holendrzy, którzy przybyli na wyspę w 1598 roku. Obecny niepodległy Mauritius był wpierw kolonią holenderską, potem francuską i brytyjską (chociaż pierwszymi Europejczykami, którzy tam dotarli byli Portugalczycy nazywając wyspę "łabędzią"). Wśród niewielkiej liczby ludności Mauritiusu największy procent (68%) stanowią obecnie Hindusi, potomkowie sprowadzonych tam do pracy w czasach kolonii brytyjskiej, robotników indyjskich; pozostali to kreole, Chińczycy i tylko niecałe 2% stanowią frankomaurytyjczycy.
Wymarły ptak dodo, który widnieje na pokrywce pudełeczka był gatunkiem endemicznym z rodziny gołębiowatych (Raphus cucullatus), który najprawdopodobniej występował wyłącznie na wyspie Mauritius. Do jego wyginięcia już w XVII wieku, przyczynił się znacząco człowiek, masowo wybijając niezbyt bojaźliwe, ważące nawet kilkanaście kg ptaki dla mięsa. Na szczęście zapobiegliwie zdążono go sportretować i dzięki zachowanym rysunkom i szkicom wiemy jak dokładnie wyglądał. Dodo stał się jednym z najsłynniejszych ptaków na świecie, choć niewiele dotąd wiadomo na jego temat. Pierwsze pisemne wzmianki o dodo pochodzą od holenderskiego admirała Jacoba Van Neck’a, kiedy jego flota składająca się z 8 statków przypłynęła do wybrzeży Mauritiusu, jako część drugiej ekspedycji do Indii Wschodnich w 1598 roku. Wśród floty był flagowy statek Mauritius nazwany tak na cześć księcia holenderskiego Maurycego Nassau. To od niego pochodzi pochodzi obecna nazwa zarówno kraju jak i samej wyspy. Gdy holenderscy żeglarze zakotwiczyli statki przy płd-wsch. wybrzeżu wyspy w celu uzupełnienia świeżej wody i pożywienia, okazało się, że wysłani na ląd mężczyźni wrócili z wodą i z kilkoma dużymi ptakami dodo (nazywanymi w relacjach ptakami odpychającymi "walghe/wallow") oraz wieloma mniejszymi, które złapali bez wysiłku, gołymi rękami. Zapuszczając się dalej w głąb lądu Holendrzy odkryli, że wyspa była niezamieszkała, urodzajna i zasobna w słodką wodę. A dodo? Ptaki zostały przez nich opisane jako dwa razy większe niż łabędzie a ich mięso określono jako... bez smaku. Jednak dla napływających z czasem na wyspę osadników, ptak ten ze względów na duże rozmiary i łatwość schwytania, był pożądanym i łakomym kąskiem. Oprócz mięsa z piersi, ceniono bardzo duży żołądek, a skamieniały gastrolit marynarze używali jako ostrzałki do noży. Sama zaś nazwa ptaka przyjęła się z języka portugalskiego i oznacza tyle co "głupi", "nierozgarnięty". Nie wdając się w polemikę ze spostrzeżeniami portugalskich żeglarzy i holenderskich osadników bez wątpienia pozostaje fakt, że ufność dodo w stosunku do człowieka była zarazem bezpośrednią przyczyną ich zagłady. A tego, co nie dokonał człowiek, dokończyły sprowadzane na wyspę świnie i szczury, które wyjadały jaja z gniazd dodo kończąc szybko i skutecznie historię istnienia niezwykłego gatunku..
Paradoks sprawił, że wymarły dodo zyskał z czasem drugie życie. Stał się nie tylko symbolem Mauritiusu, ale także sąsiedniego Reunion (co do którego nie ma wcale pewności, że kiedykolwiek tę wyspę zamieszkiwał). Współcześnie dodo jest elementem kulturowego dziedzictwa tej odległej wyspy na Oceanie Indyjskim. Jego wizerunek jest szeroko wykorzystywany w przemyśle turystycznym a murale i reklamy z jego charakterystycznym, nieco komicznym wyglądem zdobią ulice, restauracje i hotele na obydwu wyspach. Mało tego, dodo pojawia się na etykietach piwa i torbach reklamowych, t-shirtach i innych odzieżowych gadżetach.
A same pudełko/puzderko? Nie znamy jego dokładnej historii i nigdy nie dowiemy się kto i kiedy je zakupił i co skrywało w sobie przez lata służąc nowemu właścicielowi. A może było jedynie "egzotyczną ozdobą" i przypominać miało o odbytej niegdyś dalekiej podróży? To też pozostanie już tajemnicą. Do kolekcji muzealnej zostało przekazane w darze w 2016 roku przez Mirosława Kruszyńskiego, kolekcjonera mieszkającego na stałe w Szwajcarii. Tam też zostało pozyskane i wraz z wieloma innymi przedmiotami pochodzącymi z dawnych, wyprzedawanych na aukcjach kolekcji prywatnych, znalazło swe - miejmy nadzieję, że ostateczne miejsce - w Krakowie. Być może dzięki niemu i jemu podobnych, pamięć o niezbyt rozgarniętym dodo przetrwa przez kolejne wieki.
Opracował: Jacek Kukuczka