

Choć w nazwie obiektu mamy „żabki”, w liczbie mnogiej, to jest tylko jedna. Choć wygląda przez to na zagubioną czy porzuconą, dzięki dokumentacji muzealnej wiemy, że trafiła do MEK nie przez przypadek, a dzięki zapobiegliwości i ofiarności słynnego etnografa, profesora Kazimierza Moszyńskiego – w 1928 roku.
Moszyński przywiózł żabki z miejscowości Mikolce, położonej nad jeziorem Narocz. W swoim dziele „Kultura Ludowa Słowian”, w części poświęconej kulturze materialnej, badacz zamieszcza rysunek naszych żabek pośród szkiców innych, podobnych przyrządów i wspomina, że wobec tego rodzaju przedmiotów częściej używa się słowa „raki”: „Pod tym wyrazem rozumiemy niewielki przyrząd, umocowany pod podeszwą i chroniący nogę od ślizgania się po lodzie lub po skałach”. I dalej: „Pospolicie raki bywają żelazne. Wyróżniamy wśród nich na ziemiach słowiańskich dwa zasadnicze typy: owalny lub okrągławy i szponowaty”. Właśnie z tą drugą, bardziej drapieżną w nazwie formą mamy do czynienia.
Moszyński, poświęca tematowi półtorej strony, jednak skupiony na klasyfikacji raków i żabek, geografii ich występowania, różnicach i analogiach form, pomija szczegółowy opis mocowania zimowych wspomagaczy obuwia. A szkoda, bo pozbawieni wyjaśnienia, pozostajemy w sferze domysłów. Jak przywiązywano żabki do butów? Czy mocowano po jednej żabce na każdą stopę, czy dwie, w dwóch miejscach podeszwy? Pytanie wydaje się zasadne, bo nasze żabki zaskakują rozmiarem – mają zaledwie 11 cm długości. No i ta nazwa…
„Z nazw omawianego narzędzia, używanych w Polsce najbardziej zajmująca jest żabka, ma ona bowiem przerwany zasięg, obejmujący z jednej strony część zachodniego Mazowsza, a z drugiej – Białoruś”, pisze Moszyński, ale – niestety! – tematu tego nie rozwija. Słownik języka polskiego pod redakcją Witolda Doroszewskiego z 1966 roku podaje, że żabka to (m.in.) „ochraniacz metalowy do obuwia”. W najnowszym, internetowym wydaniu SJP znajdziemy bardziej szczegółową definicję: „blaszka przybijana pod obcasem i czubkiem buta dla ochrony zelówki przed ścieraniem się”. Jak się ma do tego nasz szponiasty kawałek żelaza?
Wróćmy nad Narocz, dziś największe jezioro Białorusi, a w czasach, kiedy te okolice odwiedzał Kazimierz Moszyński, największe jezioro w granicach Polski, nazywane „Morzem Wileńskim”. Na filmie z 1933 roku, udostępnianym przez Filmotekę Narodową, zobaczymy jak woda jeziora niemal zlewa się z niebem – oddziela je jedynie cieniutka linia przeciwległego brzegu, ledwie widoczna na horyzoncie. Z planszy wprowadzającej do filmu dowiemy się, że głównym zajęciem „okolicznej ludności”, poza uprawą roli, jest rybołówstwo (oraz że coraz większe znaczenie w regionie mają turystyka i sporty wodne, wspierane zresztą przez państwową propagandę i inwestycje, np. schroniska – upaństwowienie jeziora, należącego od czasów zaborów do mieszkańców nabrzeży doprowadzi do buntu rybaków, o którym napisze Józef Mackiewicz w słynnym reportażu z 1937 roku, Bunt Narocza). W jednej ze sfilmowanych scen zobaczymy rybaków zwijających wielkie sieci, w innej – wyruszających na połów. Albo takie ujęcie: mężczyzna wjeżdża wozem zaprzężonym w konia wprost do jeziora.
„Dokoła Naroczy się wszystko obraca i ześrodkowuje w tej wodnej krainie – pisał w 1938 roku Jan Bułhak, w eseju wprowadzającym do zbioru własnych fotografii z tamtych okolic. – Wiążą się z nią nierozdzielnie niebo, ziemia i człowiek, każde drzewo wybrzeża, każda chata rybacka, każda gruda gleby i każdy kamień przydrożny”. Bułhak opiewa wzburzone wody Naroczy (niemal morskie fale!) i malownicze zachody słońca nad wielką wodą, sine chmury i błękit nieba odbijające się w tafli jeziora, drobny piasek na plaży i lasy pełne poziomek – swoją fotograficzną wyprawę odbywa w lipcu.
Żabki przydają się kiedy indziej. Kiedy znad Naroczy wyjadą turyści, zabierając ze sobą kajaki, wspomnienia pełne zachwytu, zamieszanie i hałas. Od pierwszych dni grudnia do połowy kwietnia powierzchnia jeziora będzie pokryta lodem, grubym na 60-80 cm. Pod tą pokrywą nadal będzie się toczyć wodne życie. Pluskać się będą sielawy, płocie, krasnopióry, okonie, liny, jazie i słynne naroczańskie szczupaki, z łuskami w złocistym odcieniu, delikatne w smaku. A po zewnętrznej stronie lód będą drapać żabki, te z żelaza.
Opracowała: Dorota Majkowska-Szajer
Dodatki:
W kolekcji MEK znajduje się 764 przedmioty z Białorusi, w tym 18 podarowanych Muzeum przez Kazimierza Moszyńskiego – wszystkie w 1928 roku.
Film „Jezioro Narocz oraz wycieczka pociągiem popularnym w Dolinę Świcy” z 1933 można zobaczyć na stronie Filmoteki Narodowej: http://www.repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/9900
Jan Bułhak, Narocz największe jezioro w Polsce : z 38 ilustracjami autora; https://kpbc.umk.pl/dlibra/publication/253305/edition/254873/content
Pocztówka znad Naroczy: https://polona.pl/item/jezioro-narocz-z-wilenska,MTMzNjA1NDg/0/#info:metadata