Taborecik

Treść

Drewniany taborecik - zbliżenie na siedzisko. Drewniany taborecik - zbliżenie na siedzisko.

Stilczyk jest naprawdę niewielki. Można by go wziąć pod pachę i ruszyć w drogę, żeby w dogodnym miejscu postawić go na ziemi i przysiąść na chwilę.

Wzbudza czułość. Zwłaszcza jeśli patrzymy na taborecik z góry, a on spogląda na nas dwoma parami guzikowatych oczu. Tak naprawdę to mocowania nóg. Każda została wciśnięta w idealnie pasujący, wydrążony w siedzisku otwór i zaklinowana. Do dziś dobrze się trzymają, choć na ujmującym prostotą meblu widoczne są znaki codziennego używania. Ślady swoich ścieżek pozostawiły w nim także drewnojady.

Taboret został kupiony do zbiorów Muzeum od Jana Feciucha. Było to w Nowicy, jednej z beskidzkich wsi, w 1967 roku. Mebel na pewno nie był nowy. W dokumentach zapisano, że wykonał go ojciec lub dziadek żony sprzedającego. Może obaj byli stolarzami? Przed wojną Nowica znana była z wyrobu przedmiotów z drewna.

Nie wiemy, jakie było panieńskie nazwisko żony Jana Feciucha, ale internet pozwala szybko dotrzeć do informacji o jego przodkach. W okresie międzywojennym Feciuchowie byli jedną ze 115 grekokatolickich rodzin w Nowicy. Potem była wojna. A po wojnie, w 1947 roku, wysiedlono z tej wsi wszystkich mieszkańców.

Podobny los spotkał 1244 miejscowości w powiatach nowosądeckim i nowotarskim, na Lubelszczyźnie i Rzeszowszczyźnie. Wysiedlono prawie 170 tysięcy ludzi. Z samej Łemkowszczyzny 30, a może nawet 35 tysięcy. Przeprowadzane w ten sposób czystki etniczne nosiły kryptonim Akcja „Wisła”. Oficjalnie wojsko miało rozprawić się z grupami Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) i ich zapleczem. Jednak przesiedlenia uderzyły przede wszystkim w ludność cywilną – Ukraińców i Łemków. Władze PRL chciały państwa jednolitego etnicznie. Tych, którzy nie pasowali, odesłano za granicę, prześladowano, metodycznie rozwożono w różne zakątki kraju – tak by stracili kontakt z ziomkami, zapomnieli kim są i skąd pochodzą. Próbowano też zatrzeć po nich ślad. Wiele wsi spalono.

Do Nowicy część łemkowskich rodzin wróciła po 1957. We wsi zachowało się wiele łemkowskich chyż oraz cerkiew pw. św. Paraskewy z 1843 roku, gdzie odbywają się msze w obrządku greckokatolickim. Trwa pamięć o lokalnych tradycjach rzemieślniczych. W niektórych domach można nie tylko kupić wykonane na miejscu drewniane łyżki, ale też zobaczyć na własne oczy, jak się je produkuje za pomocą dawnych narzędzi.  

A stilczyk? Od grudnia 2020 można oglądać go w MEK na wystawie „Kogo stać?” (I piętro Ratusza na pl. Wolnica, www.etnomuzeum.eu/wystawa-stala/kogo-stac). Jest tam jednym z przedmiotów, które przypominają, że nie każdy może sobie pozwolić na swój stały punkt na mapie, bezpieczeństwo, poczucie wspólnoty z tymi, którzy byli przed nami i tymi, którzy przyjdą po nas  – na dom. Jakże często tracić go muszą ci, którzy z różnych powodów nie pasują do dominującej większości. Ci, których łatwo wtłoczyć do propagandowych opowieści o ukrytych wrogach, jakie lubi snuć każda autorytarna władza.

Opracowała: Dorota Majkowska-Szajer

Bibliografia:
Monika Sznajderman, Pusty las, Wołowiec 2019
Antoni Kroh, Za tamtą górą. Wspomnienia łemkowskie, Warszawa 2016
O historii Nowicy, jej przedwojennych mieszkańcach i dzisiejszych mieszkańcach można przeczytać na stronie projektu „Archiwum Nowica-Przysłup”: http://nowicaprzyslup.pl/index.php/2019/09/03/w-okresie-miedzywojennym/. Znaleźć tam można także informację, przytaczaną za Romanem Reinfussem, że Łemkowie siadali do stołu tylko przy wyjątkowych okazjach, a na co dzień jedli przysiadając na małych stołkach.

Opiekun: Mateusz Żebrowski Zadaj pytanie o obiekt

Obiekty powiązane