Szklany pojemnik, w którym ułożono figurkę, mógłby skojarzyć nam się z niewielkim akwarium, gdyby nie to, że ma drewnianą podstawę i krawędzie oklejone złotym papierem. Dodatkowo jedna ze ścian pokryta jest białą atłasową tkaniną, w którą wetknięto sztuczne gałązki róż. Dno porasta papierowa zielona trawa, spośród której wyglądają drobne kwiaty: niebieskie, żółte i białe. Pośrodku tej łąki rozpostarto niewielki pasek białego tiulu. Częściowo właśnie na nim, a częściowo na białej poduszeczce, przystrojonej kokardkami i obszytej dookoła złotą tasiemką pasmanteryjną położono figurkę.
Dzieciątko leży sobie na prawym boku, pod głowę podkłada prawe ramię. Ubrane jest w białą szatkę, ozdobioną koronką i wstążeczkami. Cała figurka wykonana jest z wosku, łącznie z włosami – wyrzeźbione opadające na bok loczki, pomalowano na brązowo. Farbką podkreślono też brwi, oczy i usta. Zza głowy Dzieciątka promienieje aureola, wykonana ze złotego staniolu.
Kompozycja została zakupiona do kolekcji Muzeum w 1985 roku. Nie znamy daty jej wykonania ani konkretnego miejsca pochodzenia, ale wiemy, że podobne przedstawienia wykonywane były przez siostry zakonne w XIX w., głównie w Niemczech i w Austrii, jako dar lub pamiątka z pobytu w sanktuarium. Miejsca, gdzie od średniowiecza czczono Dzieciątko Jezus znaleźć można w całej Europie: we Francji, we Włoszech, w Niemczech, w Austrii, w Szwajcarii, a także na Filipinach. Mamy też w Krakowie słynące z cudów Dzieciątko Koletańskie w klasztorze sióstr bernardynek na Poselskiej. Najsławniejsza cudowna figura Dzieciątka, Jezulatko, znajduje się w Pradze, w kościele Matki Boskiej Zwycięskiej na Malej Stranie. Dzieciątkiem Praskim opiekują się siostry karmelitanki. Obok kościoła znajduje się zresztą Muzeum, w którym można oglądać między innymi przygotowane na różne okazje stroje Jezulatka – ma ono do dyspozycji siedemdziesiąt „sukienek”.
To, co może łączyć słynące z cudów Dzieciątko z Pragi z opisywaną tutaj figurką jest wosk (w przypadku Jezulatka tylko powleka drewnianą figurę). To materiał realistycznie przywodzący na myśl ludzkie ciało i z tego powodu wykorzystywany do wykonywania wotów i wizerunków świętych. Nie tylko są dzięki temu „jak żywe”, ale też bardziej cielesne, ludzkie, budzą empatię. W woskowym przedstawieniu Dzieciątka, o którym tu mowa, nie sposób dopatrzeć się jedynie zamiaru stworzenia pięknego artefaktu. Jest w tej zamrożonej w gablocie scenie jakaś rozbrajająca czułość, podobna tej, jaką wzbudzają wyobrażenia kruchego i nowo narodzonego dzieciątka złożonego w żłóbku. Uczucie to ma szansę do nas dotrzeć, jeśli nie poprzestaniemy na pierwszym wrażeniu – wrażeniu kiczu.
Nieco ulukrowany wizerunek Dzieciątka Jezus, wylegującego się na kwiecistej łące, nie musi oznaczać po prostu chwili beztroskiego relaksu. W sztuce kwiaty są często symbolem przemijania, a co za tym idzie także nieuniknionej śmierci. Róże towarzyszące wyobrażeniom Chrystusa są symbolem jego męczeństwa. Z drugiej strony, kwiaty są także atrybutem nadziei – zapowiadają przecież powstanie owocu. W kontekście chrześcijańskiej tradycji, zaglądając do wnętrza szklanej gabloty, patrzymy na zapowiedź strasznego losu, jaki spotka to małe Dzieciątko i wielkiej radości, której stanie się ono przyczyną. Na razie leży sobie na boku i zamyślone patrzy przed siebie.
Opracowała Dorota Majkowska-Szajer.