Trzy kawałki lnianego płótna zostały zszyte w prostokąt, na dłuższych bokach obszyty paskiem czerwonego płócienka. Na jednym krótszym brzegu, u góry: niciana pętelka, wieszak z białej tasiemki, trzy dziurki na guziki i dwie okrągłe – wszystkie obdziergane. Poniżej rzędy wykonanych białą nitką ściegów i mereżek. Na samym dole powierzchnia płótna podzielona została na osiem kwadratów, a w centrum każdego z nich geometryczny kształt zapełniony czerwoną lub niebieską nicią. To wzornik – rodzaj ćwiczenia i jednocześnie notatki. Nabierającym wprawy w pracy z igłą tego rodzaju wzorniki przypominają, jak mają wyglądać poszczególne ściegi.
W latach 30 XX wieku, kiedy powstał nasz wzornik, posługiwanie się igłą i nitką należało do podstawowych kobiecych umiejętności. To czasy, kiedy podniszczone czy zepsute rzeczy raczej naprawiano niż wyrzucano, żeby sięgnąć po zupełnie nowe. Samodzielne wykonywanie drobnych i większych napraw pozwalało odciążyć domowy budżet. W latach kryzysu trudno przecenić taką możliwość.
Stąd na wzorniku nie tylko próbki ściegów, ale też cer, czyli nicianych łatek na dziury, przetarcia i rozdarcia w tkaninie. Czy dziś ktoś jeszcze naprawia w ten sposób bieliznę i ubrania?
Autorką wzornika jest Faina Borówko, Białorusinka. Wykonała go podczas zajęć w szkole. W 1942 roku, jako dziewiętnastolatka wyruszyła ze swojej wsi Wasiliny nad Dzisną do Niemiec, nad Jezioro Bodeńskie. Spędziła tam kilka lat. Wiemy, że w domu, w którym pracowała, nauczyła się mówić po niemiecku i po francusku. Po zakończeniu II wojny światowej zamieszkała w Polsce, wraz z mężem, Władysławem. Jej wzornik, podobnie jak kawałek samodziałowego płótna i dwa ręczniki (też przywiezione znad Dzisny), trafiły do kolekcji Muzeum dzięki córce Fainy, Danucie. Odbyły naprawdę daleką podróż. Może po to, żeby przypomnieć nam o tym, że rzeczy, chociaż się starzeją, nie zawsze tracą na wartości.
Opracowała Dorota Majkowska-Szajer
W latach 30 XX wieku, kiedy powstał nasz wzornik, posługiwanie się igłą i nitką należało do podstawowych kobiecych umiejętności. To czasy, kiedy podniszczone czy zepsute rzeczy raczej naprawiano niż wyrzucano, żeby sięgnąć po zupełnie nowe. Samodzielne wykonywanie drobnych i większych napraw pozwalało odciążyć domowy budżet. W latach kryzysu trudno przecenić taką możliwość.
Stąd na wzorniku nie tylko próbki ściegów, ale też cer, czyli nicianych łatek na dziury, przetarcia i rozdarcia w tkaninie. Czy dziś ktoś jeszcze naprawia w ten sposób bieliznę i ubrania?
Autorką wzornika jest Faina Borówko, Białorusinka. Wykonała go podczas zajęć w szkole. W 1942 roku, jako dziewiętnastolatka wyruszyła ze swojej wsi Wasiliny nad Dzisną do Niemiec, nad Jezioro Bodeńskie. Spędziła tam kilka lat. Wiemy, że w domu, w którym pracowała, nauczyła się mówić po niemiecku i po francusku. Po zakończeniu II wojny światowej zamieszkała w Polsce, wraz z mężem, Władysławem. Jej wzornik, podobnie jak kawałek samodziałowego płótna i dwa ręczniki (też przywiezione znad Dzisny), trafiły do kolekcji Muzeum dzięki córce Fainy, Danucie. Odbyły naprawdę daleką podróż. Może po to, żeby przypomnieć nam o tym, że rzeczy, chociaż się starzeją, nie zawsze tracą na wartości.
Opracowała Dorota Majkowska-Szajer